Na początek cofnijmy się w czasie. Sezon 2002: Marco Melandri zostaje mistrzem świata w klasie 250cc. Świetny sezon Włocha zaowocował przenosinami do klasy królewskiej gdzie ścigał się na Yamasze. Niestety wtedy jeszcze najmłodszy mistrz świata w klasie 250cc ( później Dani Pedrosa pobił ten rekord) nie mógł zaliczyć pierwszego sezonu w najlepszej klasie do udanych. Marco zawiódł i w klasyfikacji mistrzostw świata zajął odległą 15 pozycję zdobywając zaledwie 45 punktów. W następnym sezonie również na motocyklu Yamacha było lepiej ale też bez rewelacji. 75 punktów dało mu 12 pozycję w „generalce”. Warto dodać, że w tym sezonie zdobył swoje pierwsze podium w GP Katalonii i drugie w GP Holandii.
Wreszcie nadszedł sezon 2005 i przesiadka z Yamahy na Honde. Szybko się okazało, że ta zmiana dobrze wpłynęła na Marco. Został on bowiem vice-mistrzem świata, stanął 7 razy na podium i z tego 2 razy na najwyższym stopniu. Był lepszy od swojego team-partnera samego Sete Gibernau! Po tym wyczynie upatrywano go jako głównego pretendenta do walki o tytuł mistrzowski w następnym sezonie a także najgroźniejszego rywala Valentino Rossiego.
Sezon 2006 Włoch rozpoczął świetnie od zwycięstwa w Turcji i we Francji. Niestety potem nastąpił bardzo groźny wypadek, w którym oprócz Melandriego brało udział 5 innych kierowców. Macio stracił przytomność i odwieziono go do szpitala. Wielu uważało, że ten sezon może już spisać na straty ale mylili się. Wrócił już na następny wyścig a 2 tygodnie później stanął na podium. Ten sezon Marco skończył na 4 miejscu tracąc zaledwie 1 punkt do trzeciego Lorisa Capirossiego.
Potem był sezon 2007. Średnio udany. Honda Włocha spisywała się przeciętnie ale on sam jeździł świetnie pomimo tego. Ale w tym sezonie i tak rządził Casey Stoner a Marco zajął 5 miejsce w generalnej klasyfikacji.
Pod koniec sezonu okazało się, że w przyszłym roku ze świetnie spisującą się ekipą Ducati pożegna się Loris Capirossi. To wywołało spekulacje wśród prasy. Kto będzie następcą Lorisa? Ducati mówiło tylko, że będzie to zawodnik, który potrafi zwyciężać i już to robił.
W końcu okazało się, że to słynny Macio będzie team-partnerem Caseya Stonera. Wielu oszalało z radości. Twierdzili iż taki talent jaki niewątpliwie posiada 25-letni Włoch w połączeniu z tak wspaniałą maszyną, która przewodziła stawce w 2007 da nam tzw. mieszankę wybuchową. Włosi już zacierali ręce. Nie ukrywali, że chcieliby mieć włoskiego mistrza na włoskiej maszynie.
Na przedsezonowych testach już było widać, że coś nie gra tak jak powinno. Ale biorąc pod uwagę, że to testy i zawodnicy testują różne ustawienia itp. potraktowano to z przymrużeniem oka.
Przyszedł czas na rozpoczęcie sezonu 2008. Pierwsza runda odbyła się w Katarze na sztucznie oświetlonym torze Losail. Był to pierwszy nocny wyścig w historii MotoGP.
Marco w kwalifikacjach zaniepokoił wszystkich. Zajął dopiero 16 pozycję na 18 zawodników! W wyścigu nadrobił kilka pozycji i ostatecznie uplasował się na 11 pozycji. Bez wątpienia oczekiwano więcej. Kibice mieli nadzieję, że następy wyścig będzie bardziej udany.
Kolejna runda to GP Hiszpanii i totalne zaskoczenie. Marco Melandri zajmuje ostatnie miejsce w kwalifikacjach! Sam osobiście przeżyłem szok. Wiadome jest jednak, że zawodnik z Raveny świetnie startuje więc chyba nikt nie sądził, że wyścig również skończy się dla niego na ostatniej pozycji. Owszem nie zakończył się ale i tak było słabo bo dopiero 12 pozycja. Znów zawód i znów nadzieje na lepszy występ w Portugalii.
Niestety kolejny fatalny występ w kwalifikacjach – dopiero 17 pozycja. W wyścigu po raz kolejny nadrobione kilka pozycji i ostatecznie 13 lokata.
Po trzech rundach mistrzostw świata Marco Melandri zajmuje 13 pozycję z zaledwie 12 punktami na koncie.
Teraz zaistniało pytanie. Co jest nie tak? Świetny zawodnik na świetnej maszynie i… no właśnie… i co? Tak chwalono Caseya Stonera za poprzedni sezon. Jeździł wspaniale. Tego samego oczekiwano od Melandriego. Chyba nie można mu zarzucić, że ma mniejszy talent lub że jest po prostu gorszy. Faktem jest, że Ducat nie spisuje się już tak świetnie jak w poprzednim sezonie. Nawet Stoner ma problemy z motocyklem ale mimo to jeździ jako tako, czego absolutnie nie można powiedzieć o Włochu. Marco nie może znaleźć odpowiednich ustawień dla swojego motocykla. Stoner i Melandri jeżdżą inaczej także nie można tu próbować ustawiać maszyny Marco tak jak Caseya. Ewidentnie Ducat, że tak powiem przypasił Australijczykowi a Włochowi nie. Ale czy należy skreślać Marco Melandriego? Nie sądze. Jest to w pełni profesjonalista i nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że zacznie jeździć jak należy, ale kiedy? Być może jeszcze w tym sezonie pokaże swoją prawdziwą klasę a być może dopiero w następnym. Jeśli do końca będzie tak to wyglądało to może Włoch wróci do Hondy? W końcu tam najlepiej mu szło. Nadal ma świetne kontakty z Fausto Gresinim – właścicielem jego ostatniego teamu. Mnóstwo pytań i brak na nie odpowiedzi.
Miejmy nadzieję, że Popularny Macio jak najszybciej wróci do świetnej dyspozycji i włączy się do walki o zwycięstwa w zawodach. Jedno jest pewne: nie możemy go skreślać. Czasem jest tak, że żeby stać się lepszym trzeba zrobić krok w tył…
Autor: M@CIEK_MELANDRI |